2010-05-19/21

(Wrocław Mikołajów) - Poznań Główny - Szczecin Główny Szczecin Główny - Poznań Główny - (Wrocław Mikołajów)

To nie tak miało być. W planie mojego krótkiego majowego urlopu miałem wyjazd w Beskidy. Beskidy zalało, trzeba było coś wykombinować, żeby nie przesiedzieć urlopu w domu. Zdecydowałem się uciec od powodzi, i zamiast na południe wyruszyć na północ. Do Szczecina, gdzie bardzo dawno już nie byłem. Podróż nie miała charakteru zaliczeniowego. Ale pierwszy raz na trasie Poznań - Szczecin jechałem pociągiem regionalnym (nie będę przepłacał za pożałowania godne usługi Intercity). Trudno było nie wykorzystać takiej okazji i nie zrobić fotograficznej dokumentacji stacji i przystanków na tej linii.

Jak dojechać tanio z Wrocławia do Szczecina? W wakacje będzie jeździł InterREGIO do Świnoujścia. Poza wakacjami mamy tylko jedno bezpośrednie połączenie nie obsługiwane przez PKP Intercity - pociąg REGIO do Świnoujścia, wyjeżdżający z Wrocławia o 9:40. Kursuje on jednak zapuszczoną magistralą nadodrzańską (przez Głogów, Zieloną Górę i Kostrzyn) i czas jego jazdy może przyprawić o ból głowy. A także innej części ciała, jeżeli trafi się EN57 z plastikowymi siedzeniami. A zawsze może się trafić. Jeżeli nie chcecie jechać do Szczecina 8 godzin, ale nie chcecie też płacić za bilet TLK 56 zł (nie dostając za to bynajmniej gwarancji miejsca siedzącego) - warto rozważyć podróż pociągami Przewozów Regionalnych z przesiadką w Poznaniu. Cena biletu normalnego wyniesie wówczas 37 zł. A jeżeli zakupicie Regio Karnet za 55 zł (na trzy wybrane dni podróżowania pociągami REGIO, wersja ważna też w InterREGIO kosztuje 79 zł), to za taką podróż zapłacicie jedynie niecałe 19 zł i jeszcze zostanie Wam jeden dzień do wykorzystania po odbyciu podróży do Szczecina tam i z powrotem. Prawda, że tanyo? I w dodatku w pociągach REGIO (dawnych osobowych) często łatwiej o miejsce siedzące niż w zatłoczonych TLK. Fakt - siedzenia zwykle są mniej wygodne. Fakt - w Poznaniu trzeba się przesiąść. Fakt – jedzie się dłużej. Ale jest tanio i można obejrzeć kawałek polskiej rzeczywistości za oknami pociągu i w jego wnętrzu.

Podróż zaczęła się na stacji Wrocław Mikołajów. Do Poznania dotarłem InterREGIO relacji Wrocław - Olsztyn, wyjeżdżającym z Mikołajowa o 9 rano. Zmodernizowany EN57 przyjechał z Głównego zapełniony w 50%, a jedyny mankament tej szybkiej i zgodnej z rozkładem podróży to brak ogrzewania na odcinku Wrocław - Leszno. Pogoda była paskudna, ludzie telepali się z zimna, a załoga pociągu biegała po składzie sprawdzając czy już grzeje i kręcąc gałkami termostatów. W końcu, ze Lesznem, zaczęło grzać. Do Poznania dotarliśmy planowo. Jeżeli lubicie zwiedzać, przesiadkę w Poznaniu warto wykorzystać na spacer na tamtejsze Stare Miasto. Da się sobie tak zaplanować podróż, żeby mieć nawet klika godzin na zwiedzanie. Można też nie wychodzić z dworca, i po odczekaniu kilkunastu - kilkudziesięciu minut (to już zależy od połączenia) wsiąść w pociąg REGIO bądź InterREGIO do Szczecina. Ja wsiadłem w REGIO odjeżdżający przed 14. Czyli osobowy. Skład był już mniej wygodny niż IR z Wrocławia - też EN57, ale z siedzeniami plastikowymi. Zapełnienie > 100%. Właściwie zawsze, gdy wyjeżdżam z Poznania osobówką, jest ona pełna. I prawie zawsze bardzo szybko pełna być przestaje - mnóstwo pasażerów wysiada na pierwszych przystankach za Poznaniem, tłok znika i można sobie usiąść. Tak też było w podczas tej podróży. Do Szamotuł pociąg był przepełniony. Potem - mimo że we Wronkach dosiadło się sporo ludzi wracających z pracy, nikt już nie musiał stać. Zapełnienie na odcinku Wronki - Krzyż było spore, ale też zawsze zostawało trochę wolnych miejsc siedzących. Czyli skład został dobrze dopasowany do frekwencji. Tłok za Poznaniem to raczej skutek zbyt rzadkiego kursowania pociągów na odcinku Poznań - Szamotuły niż zbyt małej ilości miejsc w tym konkretnym REGIO. W Krzyżu nastąpiła wymiana drużyn - wielkopolską zastąpiła zachodniopomorska. Na obrazach poniżej kolejne stacje i przystanki: Kiekrz, Rokietnica, Pamiątkowo, Baborówko, Szamotuły, Pęckowo, Wronki, Mokrz, Miały, Drawski Młyn, Krzyż i Drawiny. 

2010_05_19_14_07_49_kiekrz.jpg2010_05_19_14_13_09_rokietnica.jpg2010_05_19_14_18_34_pamiatkowo.jpg2010_05_19_14_24_22_baborowko.jpg2010_05_19_14_28_04_szamotuly.jpg2010_05_19_14_35_12_peckowo.jpg2010_05_19_14_41_52_wronki.jpg2010_05_19_14_48_46_mokrz.jpg2010_05_19_14_56_02_mialy.jpg2010_05_19_15_02_19_drawski_mlyn.jpg2010_05_19_15_07_30_krzyz.jpg2010_05_19_15_17_48_drawiny.jpg

Między Wronkami a Choszcznem pociąg przecina gęste nadnoteckie lasy. Gęstość zaludnienia jest tutaj mała, odległości miedzy stacjami duże, w dodatku linia omija część większych miejscowości. Zwłaszcza od Krzyża do Choszczna widać mniej ludzi na peronach i w wagonach robi się coraz luźniej. Na tym odcinku kursuje bardzo mało pociągów lokalnych - te z Poznania często kończą bieg w Krzyżu, zaś szczecińskie w części dojeżdżają tylko do Choszczna. Pewnie nigdy w życiu nie miałbym okazji wysiąść na żadnej z tych cichych, leśnych stacyjek (chociaż zawsze kusi mnie, żeby to zrobić - takie stacje w środku lasu, na których prawie nikt nie wsiada wyjątkowo mi się podobają). Okazja jednak trafiają się niespodziewanie. Zatrzymaliśmy się w Podleścu. Na 15 minut. Właściwie bez powodu, bo nic nas nie wyprzedzało ani z niczym się nie mijaliśmy. Kolejarze coś tam mruczeli o jakimś zamknięciu toru, które niby miało być, ale go ostatecznie nie było. Ale postój był. Długi. Co dało mi okazję przejść się po stacji i zrobić trochę zdjęć.

2010_05_19_15_24_47_podlesiec.jpg2010_05_19_15_25_20_podlesiec.jpg2010_05_19_15_27_03_podlesiec.jpg2010_05_19_15_27_27_podlesiec.jpg2010_05_19_15_29_30_podlesiec.jpg2010_05_19_15_29_37_podlesiec.jpg

Najbardziej na długi postój w środku lasu narzekał pewien pan, jadący przystanek dalej. Narzekał bardzo soczyście, rozmawiając z kolegą stojącym na peronie (kolegę widać na niektórych zdjęciach). Oczywiście obaj byli kolejarzami, więc soczystość języka, właściwa dla przedstawicieli tej profesji, nie zdziwiła mnie ani trochę (teraz w Tesco są produkty soczyste. Soczyste pomarańcze - dwa kilo za 3.99 i proszek do prania, od którego rzeczy so czyste. Ten pan mógłby również reklamować usługi PR albo IC). Po odjeździe z Podleśca żadnego długiego postoju już nie mieliśmy, więc dalsza jazda do Szczecina była szybka i sprawna. Jeszcze żeby na dworze było coś na kształt pogody... Ale nie można za dużo wymagać. W Stargardzie, jak to w Stargardzie, dużo ludzi wysiadło a jeszcze więcej wsiadło. W Szczecinie Zdunowie dalej na przejeżdżające pociągi czujnie spogląda Pszczółka Maja, albo jakaś bliska jej krewna.

2010_05_19_17_02_15_szczecin_zdunowo.jpg

Potem standardowo - Szczecin Dąbie, Zdroje, i od razu Główny, bo wjeżdżaliśmy „od góry”, czyli z pominięciem Portu Centralnego, przez Szczecin Wstowo. Gdy byłem mały, i co roku przyjeżdżałem tu z mamą, fascynowało mnie to przeogromnie. We Wrocławiu tak wjeżdżać z której strony się chce na główny dworzec nie można. Tak naprawdę w żadnym polskim mieście się tak nie da jak w Szczecinie. Tutaj prawie wszystkie pociągi, niezależnie od tego skąd jadą, mają taką możliwość. Poza tymi z Niemiec, Trzebieży i wjeżdżającymi od strony Podjuch. Większość jednak nadciąga od strony Dąbia i może potem jechać albo "górą" albo "dołem". A dalekobieżne do Świnoujścia robią pełną pętelkę, przejeżdżając przez Dąbie dwa razy. Prawdę mówiąc - dalej mnie to fascynuje. :) Na obrazkach kolejne stacje i przystanki między Krzyżem a Szczecinem: Mierzęcin Strzelecki, Dobiegniew, Bierzwnik, Rębusz, Słonice, Stary Klukom, Choszczno, Ziemomyśl, Dolice, Morzyca, Kolin, Strzebielewo Pyrzyckie, Witkowo Pyrzyckie, Grzędzice Stargardzkie, Miedwiecko, Reptowo, Szczecin Zdunowo i Szczecin Zdroje. Nie ma obrazków ze Stargardu i Dąbia, ponieważ te stacje uwieczniłem podczas moich wcześniejszych wypraw. Stargard można obejrzeć tutaj, a Dąbie tutaj.

2010_05_19_15_41_35_mierzecin_strzelecki.jpg2010_05_19_15_47_17_dobiegniew.jpg2010_05_19_15_58_28_rebusz.jpg2010_05_19_16_04_16_slonice.jpg2010_05_19_16_09_12_stary_klukom.jpg2010_05_19_16_14_07_choszczno.jpg2010_05_19_16_20_12_ziemomysl.jpg2010_05_19_16_25_30_dolice.jpg2010_05_19_16_29_46_morzyca.jpg2010_05_19_16_33_32_kolin.jpg2010_05_19_16_35_43_strzebielewo_pyrzyckie.jpg2010_05_19_16_39_37_witkowo_pyrzyckie.jpg2010_05_19_16_50_02_grzedzice_stargardzkie.jpg2010_05_19_16_52_58_miedwiecko.jpg2010_05_19_16_57_09_reptowo.jpg2010_05_19_17_02_39_szczecin_zdunowo.jpg2010_05_19_17_13_54_szczecin_zdroje.jpg

Dworzec główny w Szczecinie przeszedł niedawno częściowy remont. Częściowy - bo odświeżono perony pierwszy, drugi i trzeci oraz część dworcowego wnętrza. Na peronach wymieniono nawierzchnię i odremontowano stare, bardzo ładne wiaty. Wnętrze holu, które pamiętam z dawnych czasów, zmieniło się nie do poznania. Pojawiły się wreszcie elektroniczne tablice przyjazdów i odjazdów.

2010_05_19_17_36_19_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_36_28_szczecin_glowny.jpg

Niby standard na każdym większym dworcu, a Szczecin bardzo długo ich nie miał, co też było w dzieciństwie powodem mojej fascynacji. Przy głównym wejściu ulokowano Centrum Obsługi Klienta PKP Intercity, w głębi holu są kasy, informacja, automaty z kawą, punkty gastronomiczne, kioski, WC i kantor wymiany walut. Żuli wewnątrz nie stwierdziłem, za to przed dworcem, niestety, kręcą się i wrzeszczą ochrypłymi głosami. Cześć dworca jednak wygląda dokładnie tak, jak pamiętam z dzieciństwa. Poczekalnia i położony za nią bar dalej są mrocznymi, ponurymi pomieszczeniami o ścianach obitych sklejką i kolumnach wyłożonych szklano-kamienną mozaiką. Oczywiście - zamiast drewnianych ławek w poczekalni stoją teraz plastikowe krzesełka, zaś jej ściany obrosły budami i kioskami. Ale poza tym wygląda tak samo. Nie zmienił się też peron czwarty, dobudowany z tyłu stacji, za starymi trzema. Dalej ma niepasującą do reszty kanciastą wiatę. I dalej to przy nim zatrzymuje się większość pociągów lokalnych. Mój z Poznania też tam wjechał, i od razu stał się osobowym do Kostrzyna. Przejście składów między relacjami w peronach to też cecha Szczecina, którą pamiętam z młodości. Pewnie wynika to ze specyficznego położenia dworca - leży na skraju śródmiejskiej skarpy, nie ma w pobliżu wiele miejsca na tory postojowe czy bocznice, stacja techniczna EZT - Szczecin Wzgórze Hetmańskie - znajduje się spory kawałek dalej, składy wagonowe stacjonują częściowo po drugiej stronie Odry - na stacji Szczecin Port Centralny, a częściowo na torach postojowych przy wyjeździe na Niebuszewo. Lokomotywy zjeżdżają na Port Centralny. Zaraz za budynkiem dworca tory zbiegają się i bardzo ostrym łukiem przechodzą na most nad Odrą. Ten most też pamiętam z dzieciństwa. Zawsze się na nim stało. Prawie nigdy pociąg od strony Portu Centralnego nie wjeżdżał do Szczecina Głównego bez kilkuminutowego postoju na moście. Dopiero gdy podrosłem, zrozumiałem dlaczego. Od strony mostu nie ma miejsca na żadne żeberka czy tory wyciągowe. Wszelkie manewry muszą się więc odbywać z użyciem torów szlakowych. Co je blokuje, a w czasach gdy ruch pociągów był większy, pewnie blokowało je jeszcze częściej. I trzeba było stać na moście. Obrazki z dworca poniżej.

2010_05_19_17_25_43_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_26_38_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_27_12_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_27_37_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_28_25_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_30_50_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_32_04_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_32_34_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_33_31_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_34_54_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_35_24_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_35_47_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_42_35_szczecin_glowny.jpg2010_05_19_17_45_49_szczecin_glowny.jpg

Teraz słów kilka o szczecińskiej komunikacji miejskiej. Zwiedzając miasto najlepiej kupić sobie bilet dobowy. Normalny kosztuje 11 zł i umożliwia przejazdy wszystkimi liniami miejskimi przez dobę od momentu skasowania. Uwaga! W Szczecinie nie ma automatów biletowych na przystankach (są za to automaty biletowe Przewozów Regionalnych na dworcu) ani w tramwajach! Bilety można kupić wyłącznie w kioskach i punktach sprzedaży Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. Jest 11 linii tramwajowych, kursujących głównie w lewobrzeżnej części miasta. Linii mało, więc rzadko się dublują. Zupełne przeciwieństwo Wrocławia, gdzie mamy tramwaje zewsząd dowsząd i jeszcze często nakładające się na ich trasy linie autobusowe. Tramwaje należą do miejskiego przedsiębiorstwa Tramwaje Szczecińskie. Część prawobrzeżną miasta (głownie Dąbie) oraz peryferia i podszczecińskie miejscowości obsługuje kilkadziesiąt linii autobusowych, zwykłych i pośpiesznych. Autobusowa jest również komunikacja nocna. Autobusy należą do kilku samorządowych przewoźników - SPA Klonowica, SPA Dąbie i SPPK Police. Linie kursujące do Polic mają numerację 1xx, szczecińskie linie miejskie 5x, 6x, 7x, 8x. Jeździłem kilka razy autobusami (dziwnym trafem zawsze podjeżdżały Volvo B10 - z oknami identycznie zaparowanymi jak we Wrocławiu). Tramwajami przejechałem się dwa razy - i raz podjechała standardowa, niezmodernizowana "stopiątka" z plastikowymi siedzeniami, a drugim razem odbyłem podróż Tatrą KT4 - spodobał mi się ten tramwaj z podwójnymi, miękkimi siedzeniami. Autobusy i tramwaje są dużo czystsze niż we Wrocławiu - gdzie standard to pobazgrane okna, drzwi, sufity i walające się po wnętrzu pojazdów gazety i różne inne śmieci. Owszem - wiele tramwajów ma porysowane okna, ale przynajmniej nie są one, wraz ze ścianami, „ozdobione” przez lokalną dzicz różnymi ornamentami. Ogólnie szczecińska komunikacja wywarła na mnie lepsze wrażenie od wrocławskiej zarówno ze względu na organizację linii (mało pokrywających się linii, kończenie tras autobusowych na pętlach tramwajowych i prostą taryfę), jak i czystość i wygląd taboru, z czym we Wrocławiu jest tragicznie. Poza może najnowszymi nabytkami MPK, o które się jeszcze jakoś dba. Na obrazkach: wnętrze tramwaju linii 3, pętla "Las Arkoński", pętla "Głębokie" i wnętrze tramwaju linii 1.

2010_05_20_17_44_57_szczecin_-_arkonska.jpg2010_05_20_17_47_03_szczecin_-_las_arkonski.jpg2010_05_20_19_39_15_szczecin_-_glebokie.jpg2010_05_20_20_08_03_szczecin_-_glebokie.jpg2010_05_20_20_09_21_szczecin_-_glebokie.jpg2010_05_20_20_10_08_szczecin_-_glebokie.jpg2010_05_20_20_10_57_szczecin_-_glebokie.jpg

Jak widzicie na powyższych obrazkach - Szczecin jest bardzo zielony. To rozległe miasto pełne lasów, parków i wody, otoczone malowniczymi wzgórzami. Mógłbym tu zamieszkać - jest dużo przestrzeni i spokoju, którego mi w zgiełkliwym Wrocławiu brakuje. No i są czyste tramwaje. Podróż wrocławskimi często napawa odrazą. W dodatku już następnego dnia po przyjeździe poprawiła się pogoda - wyszło słoneczko i już do końca pobytu w Szczecinie nie zachodziło. Nadmiar wrażeń podczas szybkiego zwiedzania miasta spowodował, że zapomniałem o obejrzeniu automatów biletowych na dworcu głównym. Przypomniałem sobie o nich dopiero podczas powrotnej podróży, odbytej znowu na pokładzie plastikowego EN57.

2010_05_21_16_51_13_dobiegniew.jpg

Powrót wypadł w piątek, bałem się więc tłoku, jednak dużo bardziej zapełniony był odjeżdżający z tego samego (czwartego, oczywiście) peronu pociąg do Świnoujścia. Pogoda słoneczna, to ludzie ruszyli nad morze. Osobowy do Poznania wyjechał zapełniony w zaledwie 50% (może z powodu odbywających się akurat szczecińskich juwenaliów?). Za Stargardem frekwencja nieco się poprawiła, od Choszczna znowu zaczęło się robić pustawo, między Dobiegniewem a Poznaniem pociąg wypełnił się ludźmi, i do stolicy Wielkopolski dojechał z większą ilością pasażerów - na oko 80% miejsc była zajęta. A ponieważ tym razem siedziałem po drugiej stronie wagonu, ponownie dokumentowałem fotograficznie stacje i przystanki, zwłaszcza te, gdzie podczas jazdy w tamtą stronę nie udało się sfotografować dworców. Poniżej kolejno: Szczecin Port Centralny, Szczecin Zdroje, Reptowo, Witkowo Pyrzyckie, Strzebielewo Pyrzyckie, Kolin, Morzyca, Dolice, Ziemomyśl, Choszczno, Stary Klukom, Słonice, Rębusz, Bierzwnik, Dobiegniew, Mierzęcin Strzelecki, Drawiny, Drawski Młyn i Mokrz.

2010_05_21_15_09_54_szczecin_port_centralny.jpg2010_05_21_15_20_33_szczecin_zdroje.jpg2010_05_21_15_35_32_reptowo.jpg2010_05_21_15_59_26_witkowo_pyrzyckie.jpg2010_05_21_15_59_47_strzebielewo_pyrzyckie.jpg2010_05_21_16_02_44_kolin.jpg2010_05_21_16_05_53_morzyca.jpg2010_05_21_16_10_36_dolice.jpg2010_05_21_16_15_59_ziemomysl.jpg2010_05_21_16_22_08_choszczno.jpg2010_05_21_16_27_15_stary_klukom.jpg2010_05_21_16_32_15_stary_klukom.jpg2010_05_21_16_39_06_rebusz.jpg2010_05_21_16_43_21_bierzwnik.jpg2010_05_21_16_50_51_dobiegniew.jpg2010_05_21_16_56_01_mierzecin_strzelecki.jpg2010_05_21_17_06_11_drawiny.jpg2010_05_21_17_18_26_drawski_mlyn.jpg2010_05_21_17_33_10_mokrz.jpg

Jadąc ze Szczecina do Poznania mijamy (na przestrzeni 200 km) tylko dwa czynne w ruchu pasażerskim węzły: Stargard (z odgałęzieniem magistrali nadbałtyckiej i linii do Siekierek) oraz Krzyż (skrzyżowanie z dawną pruską Koleją Wschodnią i odgałęzienie linii do Wałcza). Patrząc na mapę połączeń pasażerskich można dojść do wniosku, że obszar północnej Wielkopolski, tereny między Wartą a Notecią czy Pojezierze Drawskie to kolejowa pustynia - mapa jest tam biała i pusta. Tymczasem, gdy schowamy schemat połączeń pasażerskich, a wyjmiemy kolejową mapę Polski - zobaczymy tam gęstą sieć linii. Niestety - nieczynnych w ruchu pasażerskim, a w sporej części nieczynnych i nieprzejezdnych w ogóle. W Choszcznie linia Poznań - Szczecin spotyka się z częściowo nieczynną i zarośniętą linią Grzmiąca - Kostrzyn, przemierzającą za wschodu na zachód malownicza krainę jezior i lasów, w Drawskim Młynie odgałęzia się na sporej części również nieczynna linia do Inowrocławia, biegnąca na początku wzdłuż Noteci jej południowym brzegiem (podczas gdy Ostbahn biegnie północnym), z Wronek kiedyś odjeżdżały pociągi-snuje do Obornik Wielkopolskich, z Szamotuł - do Międzyrzecza przez Międzychód, a z Rokietnicy - do Gorzowa przez Skwierzynę. Ilość i długość tych nieczynnych linii dobrze dowodzi, jak bardzo kolej w Polsce podupadła. Zresztą także z węzłów czynnych wychodzą linie nieużywane - ze Stargardu do Kostrzyna a z Krzyża do Wałcza. Za Krzyżem wjechaliśmy w strefę burzowych chmur i zrobiło się nagle bardzo ponuro. We Wronkach powinniśmy zatrzymać się na około 10 minut, aby przepuścić pędzący za nami Express Intercity "Bolesław Prus" ze Szczecina do Warszawy. Tymczasem zatrzymaliśmy się przed Wronkami, co dało mi okazję do sfotografowania ponurego nieba kontrastującego z oświetlonym zachodzącym słońcem krajobrazem.

2010_05_21_17_40_11_wronki.jpg2010_05_21_17_40_42_wronki.jpg

Jak się okazało staliśmy, by przepuścić pociąg osobowy nadjeżdżający od strony Poznania. Po jego przejeździe mogliśmy już spokojnie zjechać na tor przy peronie pierwszym, by przepuścić nadciągający EIC. A ja, oczywiście, nie mogłem przepuścić okazji do postawienia stóp na ziemi wronieckiej i zrobienia kilku zdjęć z peronu.

2010_05_21_17_44_18_wronki.jpg2010_05_21_17_44_27_wronki.jpg2010_05_21_17_44_56_wronki.jpg

Gdy tylko ruszyliśmy z Wronek, zaczęło lać. Ale, jak to przy wiosennych burzach zwykle bywa, bardzo szybko skończyło i zatrzymując się na kolejnych przystankach, mieliśmy deszcz za sobą. Przed Poznaniem zaczęło się robić nerwowo, ponieważ od Wronek pociąg miał kilka minut opóźnienia, a na przesiadkę na REGIO do Wrocławia było tylko dziewięć minut. I, co gorsze, na kolejnych przystankach opóźnienie nie malało. A na koniec, dla wzmocnienia emocji, przytrzymano nas jeszcze kilka minut pod semaforem wjazdowym Poznania Głównego. Gdzie wjechaliśmy w końcu na peron siódmy. A drewniany pan zapowiedział odjazd pociągu do Wrocławia z peronu czwartego a. I zaczął się bieg tłumów. Jak się okazało - połączenie jest niezwykle popularne, bo do biegu przez tunel i pół długości peronu czwartego („a” to przedłużenie tego peronu w kierunku Wrocławia) zerwało się kilkadziesiąt osób. Które po dobiegnięciu do pojedynczego EN57 stojącego na żeberkowym torze przekonały się, że muszą zająć miejsca stojące w przedsionkach i przejściach między siedzeniami. Bo pociąg był pełny (jak to zwykle w Poznaniu). Ale znowu bardzo szybko na kolejnych stacjach się opróżniał. Od Mosiny prawie każdy chętny mógł sobie znaleźć miejsce siedzące, zaś za Kościanem nikt już nie stał. Ale wysoka frekwencja utrzymywała się do samego końca podróży. I, w przeciwieństwie do pociągu ze Szczecina, zauważyłem sporo ludzi jadących w pełnej relacji. Mimo dużej ilości szybszych połączeń - bo z Poznania do Wrocławia można dojechać i ekspresami, i TLK i InterREGIO. Mimo to amatorów znajduje również jadący prawie 3 godziny skajowy osobowy. Przed Wrocławiem za oknami pociągu łatwo było zauważyć, że wjeżdżamy na teren zagrożony powodzią (następnego dnia nadeszła fala kulminacyjna, która m.in. wdarła się na Kozanów) - małe rzeczki prawie przelewały się przez wały, zalane były łąki i pola, a w okolicach Świniar na drodze wiodącej w kierunku Odry stali policjanci i zawracali samochody. Gdy pociąg wjechał na most między Osobowicami a Popowicami, pasażerowi rzucili się do okien. Widok był niepokojący - Odra rozlana od wału do wału, wysoki poziom wody i niesamowicie bystry jej nurt rozbijający się o filary mostu. Strach stał się bardziej odczuwalny, gdy nagle w pociągu zgasło światło i zapaliły się malutkie żarówki oświetlenia awaryjnego. Przez chwilę myślałem, że to właśnie wyłączyli prąd w sieci i na drugi brzeg rzeki już nie dojedziemy - chyba że siłą rozpędu. Ale po chwili świetlówki zajaśniały, a pociąg sunął dalej. Do Mikołajowa dotarliśmy kilka minut po czasie, ze względu na ograniczenie prędkości na moście i przed nim. Na obrazkach: nastawnia we Wronkach i ostatnie przystanki przed Poznaniem (w pociągu do Wrocławia ze względu na ogromny tłok zdjęć się robić nie bardzo dało. A potem się już nie chciało): Pęckowo, Baborówko, Pamiątkowo, Rokietnica i Kiekrz.

2010_05_21_17_52_56_wronki.jpg2010_05_21_18_10_26_baborowko.jpg2010_05_21_18_15_38_pamiatkowo.jpg2010_05_21_18_21_00_rokietnica.jpg2010_05_21_18_25_31_kiekrz.jpg

Więcej obrazków z wycieczki znajduje się, jak zwykle, w galerii. Do której tradycyjnie zapraszam, podobnie jak do dyskusji w najlepszym miejscu do dyskutowania o kolei w polskim Internecie.

Dodaj komentarz

Plain text

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
CAPTCHA
Nie jestem robotem!