Dodaj komentarz

2009-05-01

Wrocław Główny - Jerzmanice-Zdrój - Złotoryja - Legnica - Żary - Węgliniec - Wrocław Główny

Długi majowy weekend i piękna pogoda za oknem to dwa bardzo poważne powody, żeby gdzieś się wybrać. Ponieważ wstępne plany, które sobie układałem na długo przed wyrośnięciem zielonych listków na drzewach, pod koniec kwietnia wzięły w łeb, postanowiłem chociaż na jeden dzień wyrwać się z Wrocławia. Jak się rychło okazało, wcale nie tak łatwo zaplanować sobie w ekspresowym tempie jakieś sensowne kółeczko (albo ósemeczkę na przykład) po Dolnym Śląsku, z założeniem wykorzystania tylko Regio Karnetu PKP PR. Bo nie jest on honorowany ani w pociągach PKP IC, ani w nowo utworzonych, samorządowych Kolejach Dolnośląskich. No cóż. Nie, to nie. A chciałem wybrać się do Jerzmanic, do których pociągi powróciły po długiej przerwie, i stanęło niemal od razu nad nimi widmo ponownego zawieszenia. Przewozy pasażerskie na odcinku Legnica - Złotoryja - Jerzmanice-Zdrój reaktywowano w grudniu 2008, wraz z wejściem w życie nowego rozkładu jazdy. Już od kwietnia 2009 ograniczono kursowanie pociągów na tej trasie do dwóch par w piątki i dni wolne od pracy. Ze względu na znikome zainteresowanie pasażerów. Trzy pary pociągów na dobę i żółwia ich prędkość rzeczywiście nie są specjalnie atrakcyjną ofertą. Ale czy naprawdę nikt tymi pociągami nie jeździ? Chciałem to sprawdzić. A przy okazji zaliczyć piękną, jak słyszałem, krajobrazowo dolnośląską linie przynajmniej na tym odcinku, na którym coś jeździ. I póki to coś jeszcze jeździ.

Długi weekend majowy wypadł w tym roku mało atrakcyjnie - 1 maja był w piątek, czyli 3 w niedzielę, a zatem tylko jeden dodatkowy dzień wolny nam podarowano. W piątek rano hol dworca głównego we Wrocławiu wyglądał dokładnie tak, jak nie powinien wyglądać hol dworca w inaugurację weekendu - cztery czynne kasy, a do każdej przerażająco długa kolejka. Obie spółki - IC i PR, uznały widać, że święto to święto i kolejarzom też wolne się należy. A ludzie niech sobie bilety kupią wcześniej. Bo tak. Pociąg do Jerzmanic, podstawiony przy peronie czwartym, też pełen był ludzi po sufit. Był to pojedynczy, niezmodernizowany EN57, paskudnie pomazany szprejami z jednej strony (to jakaś plaga we Wrocławiu ostatnio), ze skajowymi siedzeniami. Było tłoczno, przedział dla podróżnych z większymi atrybutami zapełniony cyklistami i ich maszynami, do Legnicy przyszło mi więc stać w przedsionku i kontemplować drzwi. Na obrazkach: tłok w holu we Wrocławiu, tłok w pociągu i kilka przystanków między Wrocławiem a Legnicą, na których akurat peron wypadł od strony tych drzwi, przy których stałem: Wrocław Muchobór, Wrocław Nowy Dwór, Wrocław Leśnica i Jaśkowice Legnickie.

2009_05_01_07_04_26_wroclaw_glowny.jpg2009_05_01_07_22_34_wroclaw_glowny.jpg2009_05_01_07_27_36_wroclaw_glowny.jpg2009_05_01_07_28_02_wroclaw_glowny.jpg2009_05_01_08_10_16_przedmoscie_swiete.jpg2009_05_01_07_42_12_wroclaw_muchobor.jpg2009_05_01_07_45_04_wroclaw_nowy_dwor.jpg2009_05_01_07_53_48_wroclaw_lesnica.jpg2009_05_01_08_40_04_jaskowice_legnickie.jpg

Spodziewałem się wielkiego wysiadania w Legnicy. I się nie zawiodłem. Podczas krótkiego, bodaj pięciominutowego, postoju z pociągu nieustannie wylewał się tłum ludzi. Zastanawiałem się, ile dusz zostanie w wagonach po odjeździe. Z początku wydawało mi się, że jest tragicznie. Przedziały wydawały się kompletnie puste. Ale po przejściu przez cały skład naliczyłem ponad trzydzieścioro pasażerów. Może ze względu na inaugurację długiego weekendu aż taki "tłum" zaszczycił ten pociąg? W Legnicy wjechaliśmy na najbardziej skrajny peron od strony budynku dworca - położony już poza halą. Pierwszy raz odjeżdżałem z tego peronu. Po odjeździe jechaliśmy skrajnym, południowym torem, który po kilku minutach skręcił na południe, żegnając się z magistralą E30 biegnąca prosto w kierunku Miłkowic i linią do Rudnej Gwizdanowa skręcającą na północ. Tym samym rozpocząłem zaliczanie jednotorowej linii do Marciszowa. Udało mi się jeszcze sfotografować jednostkę Desiro DB Regio, pędzącą w kierunku Miłkowic jako pośpieszny Wrocław - Drezno. Piękne, błyszczące Desiro pędziło po pięknych, błyszczących torach. Pokryta liszajami szprejów jednostka do Jerzmanic toczyła się z prędkością wozu zaprzężonego w woły po torach nierównych i krzywych. Przynajmniej można było podziwiać wiosenne widoki. Z początku jechaliśmy przez zielone łąki i kwitnące żółto rzepakowe pola, im bliżej jednak Złotoryi, tym robiło się bardziej malowniczo i pagórkowato. Na obrazkach: Legnica, Desiro do Drezna, wnętrze pociągu po odjeździe z Legnicy, przystanki między Legnicą a Złotoryją: Pawłowice Małe i Kozów, oraz ładne widoczki z trasy.

2009_05_01_08_52_36_legnica.jpg2009_05_01_09_00_30_legnica.jpg2009_05_01_09_17_44_pawlowice_male.jpg2009_05_01_09_34_50_pawlowice_male.jpg2009_05_01_09_35_46_kozow.jpg2009_05_01_09_37_08_kozow.jpg2009_05_01_09_45_16_zlotoryja.jpg

Stacja w Złotoryi technicznie stacją już od dawna nie jest. Są, owszem, trzy perony. Jest kilka torów. Jest spory budynek dworca. Są kształtowe semafory. Tylko że wszystko nieczynne i rozpadające się. Pociągi przejeżdżają jedynym czynnym torem, nad którym wisi sieć trakcyjna, dworzec to tylko kolejna kamienica czynszowa PKP, a przydworcowe magazyny dalej są magazynami, ale ich zawartość nie przyjeżdża koleją. Wjeżdżając, mijamy nieczynną nastawnię dysponującą - bez szyb a oknach i dachu. Cały rozległy teren stacji sprawia wrażenie pobojowiska - zardzewiałe resztki szyn, wszędzie rośnie trawa, gdzieniegdzie pojawiły się też i krzaki. Pociąg pozbywa się tu większości pozostałych mu jeszcze pasażerów. Tak chyba wyglądają osławione "imprezy MK" - na walącą się i zarośniętą stacją wtacza się pociąg, z którego wysypuje się tłumek ludzi. Tylko że tutaj byli to prawdziwi pasażerowie - wielu ze sporymi bagażami, może przesiadali się we Wrocławiu z pociągów dalekobieżnych? Poniżej kilka obrazków z wjazdu, postoju i odjazdu ze Złotoryi.

2009_05_01_09_47_14_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_09_47_30_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_09_48_34_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_09_48_58_zlotoryja-dworzec.jpg

Na odcinku Złotoryja - Jerzmanice pasażerowie pociągu byli już policzalni na palcach. Może nie jednej ręki, ale dwie już by chyba spokojnie wystarczyły. Nie ma się zresztą co dziwić - Złotoryja to miasto i cel wyjazdów turystycznych, Jerzmanice to wieś, znana szerszej publiczności głównie z poprawczaka, o którym raz po raz piszą gazety, gdy któryś z jego pensjonariuszy oddali się bez uprzedzenia personelu. Pociąg kończy tu bieg, bo to czynna stacja. A Złotoryja jest martwa. Dzięki tej ułomności Złotoryi można jednak przejechać się kawałek dalej, w dodatku bardzo malowniczym kawałkiem. Ciężko tu by było znaleźć jakiś prosty odcinek. Linia nabiera już charakteru podgórskiego z jego nieodzownymi atrybutami - licznymi zakrętami. Stacja w Jerzmanicach również położona jest malowniczo - nieopodal widać skałki, dworzec jest nieźle utrzymany i ładny, semafory kształtowe, w oddali widać góry. Na torach, mimo święta, stoi mnóstwo wagonów towarowych - linia została zelektryfikowana i do dzisiaj funkcjonuje z jednego powodu - w okolicy leżą liczne kamieniołomy, których urobek wywozi się głównie koleją. Sieć trakcyjna wisi nad torami jeszcze kawałek dalej - kończy się w pobliskim Krzeniowie. I stamtąd jeździ większość pociągów towarowych. Dochodzi tu też bocznica z kamieniołomu na Wilczej Górze. Kiedyś Jerzmanice były stacją węzłową - od linii Legnica - Zawidów (przez Lwówek Śląski, Gryfów i Mirsk) odgałęziała się linia do Marciszowa. W tej chwili ruch pasażerski (bardzo skromny, dwie pary pociągów w (5), (6) i (7)) jest utrzymywany tylko na odcinku Legnica - Jerzmanice, zaś pociągi towarowe kursują między Krzeniowem a Legnicą i Jerzmanicami a Wilczą Góra. Linia do Lwówka jest zarośnięta i nieczynna, szyny zostały zaasfaltowane już na przejeździe drogowym tuż za stacją. A dworzec leży na uboczu, w dodatku po przeciwnej stronie torów niż główne zabudowania Jerzmanic. Może dzięki temu nie jest dewastowany? Bardzo tu miło, cicho i spokojnie. Szumią drzewa, rosną liście, kwitną kwiatki (oczywiście). Kilka obrazków z odcinka Złotoryja - Jerzmanice, i z samych Jerzmanic poniżej.

2009_05_01_09_50_10_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_09_55_06_jerzmanice_zdroj_jpg2009_05_01_09_55_30_jerzmanice_zdroj_.jpg2009_05_01_10_00_24_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_00_50_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_01_20_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_02_56_jerzmanice_zdroj.jpgthumb_2009_05_01_10_07_46_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_09_10_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_13_20_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_13_52_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_14_52_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_16_38_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_18_34_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_26_50_jerzmanice_zdroj.jpg

Do odjazdu pociągu do Wrocławia były ponad dwie godziny. Co można robić przez dwie godziny w miejscu tak cichym i odludnym? To oczywiste - nic. Stąd też, planując wycieczkę, wymyśliłem powrotny spacerek do Złotoryi, tam szybkie zwiedzanie miasta, oględziny dworca i potem powrót do Legnicy tym samym pociągiem. Do Złotoryi można dojść zabawną polną drogą. Zaczyna się ona przy przejeździe kolejowym za stacją, idzie kawałek wzdłuż torów, po stronie przeciwnej niż dworzec, po czym, na wysokości peronów, wielkim łukiem oddala się od stacji, by potem, tym samym łukiem, do nich wrócić przy drugim końcu stacji, koło wyniosłego budynku nastawni. Następnie droga przecina tory, i zaraz za nimi, ponad zielonymi polami, widać już bloki w Złotoryi. Spacerek. Pół godziny. Złotoryja jest położona na wzgórzach, bardzo malowniczo, ma miłe, w sporej części odrestaurowane i kolorowe, stare miasto, dworzec zaś leży na przedmieściu. By się do niego dostać, trzeba przejść przez most na Kaczawie, za którym z daleka widać słupy sieci trakcyjnej. Stacja ma dwie wieże wodne, jedną kompletną, drugą jakby nie do końca. W budynku dworca są mieszkania, do których wejście prowadzi przez zrujnowany hol - na środku są schody na pierwsze piętro. W części magazynowej, podobnie jak w Piechowicach, ulokował się sklep z meblami. Niektóre magazyny dalej pełnią swoją funkcję - tylko że towary docierają już do nich tirami, których kilka stało na placu ładunkowym. Stacja z bliska wygląda jeszcze żałośniej niż z pociągu. Jedyny czynny tor biegnie przy peronie drugim, pozostałe są częściowo rozebrane, niektórym semaforom dyndają ramiona, cały teren zarasta trawa i chaszczory. Na powrotny pociąg czekały cztery osoby. Nie liczyłem na równie "oszałamiającą" frekwencję, jak w pociągu z Wrocławia, w końcu kto w długi, upalny weekend jedzie do miasta? Pociąg przyjechał z Jerzmanic kompletnie pusty. Poniżej obrazki ze spaceru z Jerzmanic i stacji w Złotoryi.

2009_05_01_10_27_56_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_31_06_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_10_35_36_jerzmanice_zdroj.jpg2009_05_01_11_39_24_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_39_58_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_40_52_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_42_46_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_44_26_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_46_36_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_49_06_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_49_32_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_49_42_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_50_00_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_53_18_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_53_42_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_57_20_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_11_57_44_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_12_00_00_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_12_01_08_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_12_07_48_zlotoryja-dworzec.jpg

Po odjeździe mijamy odgałęzienie nieczynnej już i potwornie zarośniętej linii Złotoryja - Rokitki. Tak, tak... Ten zewłok stacji też kiedyś był węzłem. Posiadacze starszych SRJP pamiętają zapewne tabelę Złotoryja - Chojnów - Rokitki - Niegosławice. W dalszej części wycieczki będziemy przejeżdżać przez Rokitki. Ale teraz można się tam ze Złotoryi dostać pociągiem tylko przez Legnicę. Nigdy przez Chojnów nie pojechałem. I już, niestety, nie pojadę. W drodze powrotnej ponownie fotografuję piękne krajobrazy i nieliczne stacyjki. Jadąc do Jerzmanic nie udało mi się zrobić zdjęcia nieczynnej stacji Wilczyce, na której pociąg się nie zatrzymuje. Teraz mam szansę ten błąd naprawić. Ciekawe, czemu pociąg tu nie staje? Wlecze się i tak, więc straty czasu żadnej by nie było, a może ktoś by się skusił i wsiadł. Tym bardziej, że w budynku dworca jest jakiś przybytek gastronomiczny. Pewnie z wyszynkiem. Na trzeźwo to każdy by do autobusu poszedł, ale jak się trochę zamroczy, to może przestać myśleć logicznie i wsiąść do pociągu. Na przystankach pośrednich przed Legnicą nikt już nie wsiada [w sierpniu 2009, po zaledwie kilku miesiącach kursowania, zawieszono ponownie kursowanie pociągów pasażerskich na odcinku Legnica - Złotoryja - Jerzmanice - dop. 17.10.2009]. Tym razem zatrzymujemy się wewnątrz hali peronowej. Pociąg pojedzie dalej do Wrocławia, czeka na niego kilkanaście osób - jak na Legnicę bardzo słabo. Widać, że weekend już się zaczął. Przy sąsiednim peronie czeka dolnośląski SA134 do Żar. Do niego wsiada dużo więcej ludzi, w środku też niezłe zapełnienie - na oko ponad połowa miejsc siedzących zajęta, a pasażerowie się ciągle dosiadają. Mimo sporego upału na dworze wewnątrz SA miły chłodek, klima daje radę. Miła niespodzianka - zawsze, gdy w upalny dzień mam jechać którymś z tych nowych wynalazków bez otwieranych okien, boję się zaduchu w środku. Ruszamy z Legnicy z kilkuminutowym opóźnieniem - trzeba było przepuścić opóźnionego desirowego pośpiecha Wrocław - Drezno, z którego też się, zresztą, kilka osób do nas przesiadło. Na obrazkach - krajobrazy między Złotoryją a Legnicą, Wilczyce i przesiadka w Legnicy.

2009_05_01_12_19_54_zlotoryja-dworzec.jpg2009_05_01_12_27_08_kozow.jpgthumb_2009_05_01_12_30_14_wilczyce.jpg2009_05_01_12_59_24_legnica.jpg2009_05_01_13_01_30_legnica.jpg Dawno nie jechałem do Żar. A, gdy parę lat temu jechałem, to z Zielonej Góry. Przez Rokitki ostatnio chyba będąc w technikum, oczywiście obowiązkowym wówczas na tej linii czteroczłonowym zestawem Bhp z oknami na korbkę. Pamiętam, że pociąg dosyć ostro wtedy pruł do przodu, przed samym Żaganiem dopiero zwalniając. SA134 po wyruszeniu z Legnicy też ostro pruje. Do Miłkowic niczego innego się nie spodziewałem, w końcu jedziemy zmodernizowaną E30. Zobaczymy, jak będzie wyglądała podróż jednotorowym, niezelektryfikowanym odcinkiem z Miłkowic do Żagania. Ciekawostka obrazująca wszechobecny ciągle na naszej kolei niedasizm - na wyświetlaczach wewnątrz pociągu wyświetla się stacja docelowa "Żagań", mimo że na zewnętrznych świecą się "Żary". I nikomu to nie przeszkadza. Podobnie jak niepokazywanie przystanków pośrednich. Parę rzędów foteli dalej jakiś mocno labilny pan rozmawia z żoną przez komórkę, tłumacząc się ze swojej labilności i ogólnej niedyspozycji. Rozmawia tak tubalnie, że cały wagon go słyszy, i wszyscy mają świetną rozrywkę. W Miłkowicach zjeżdżamy na drugą, żagańską, stronę dworca. Od tej strony stacja jest, oczywiście, absolutnie nietknięta modernizacją - stoimy przy porośniętym trawą, ziemnym peronie. Teraz jedziemy już dużo wolniej, po drodze często hamując na różnych punktowych ograniczeniach. Stacji nie ma po drodze za wiele. Zaraz za Rokitkami wjeżdżamy w Bory Dolnośląskie i już praktycznie do samego Żagania jedziemy przez las. W Rokitkach spotykamy się z poznaną już w Złotoryi nieczynną linią, nad którą polatuje duch dawnej SRJP-owej tabeli 254, przefruwając dalej w kierunku Niegosławic i Kożuchowa. Potem Modła - dziwna, barakowa w formie stacyjka w środku lasu, która jednak ma w sobie COŚ, choć nie wiem, co. Zawsze mi tam jakieś dziwne myśli krążą po głowie. Ukryta brama do innego wymiaru? Któż to może wiedzieć... Potem Leszno Górne, słynne z niegdysiejszych pociągów do granicy województwa. Osobowe z Legnicy parę lat temu kończyły bieg w Lesznie Górnym (czyli w środku lasu), lokomotywa zostawiała tam skład, i pędziła dalej do Żagania, gdzie miała norkę, bo tak było rzekomo "taniej". Ten absurd na szczęście się skończył, województwa lubuskie i dolnośląskie dogadały się, i pociągi kursują już w naturalnej relacji Legnica - Żagań/Żary, obsługiwane taborem zakupionym przez oba województwa. Po drodze minęliśmy się z zielonym, lubuskim SA133. W Żaganiu przywitała nas zalana słońcem pustka. Ta ogromna stacja ma szczególnego pecha - po zmianie granic w 1945 roku z ważnego węzła na prestiżowej, głównej magistrali europejskiego mocarstwa stała się peryferyjnym, zapyziałym węzłem na niechcianych peryferiach drugorzędnego kraju. Nie dotarła tu elektryfikacja, ciągnęli za to miłośnicy kolei, by podziwiać dymiące i sapiące parowozy, oraz ryczące silnikami wielkie lokomotywy spalinowe. Pociągi lokalne jeździły do Legnicy, Tuplic, Jeleniej Góry, Gubinka, Nowej Soli i Głogowa. Dalekobieżne do Berlina, Lipska, Szczecina, Warszawy, Poznania, Krakowa i Katowic. Wraz z kryzysem PKP zaczęto zwijać przede wszystkim te peryferyjne, ukochane przez miłośników, niezelektryfikowane linie. Żaganiowi groziło przez chwilę nawet całkowite nieistnienie na mapie połączeń pasażerskich. Ostatecznie ocalały pociągi osobowe na głównym ciągu Legnica - Żagań - Żary - Tuplice - Forst. W ostatnich latach przywrócono też szczątkowo ruch osobowy na odcinku Żagań - Niegosławice. W aktualnym RJ kursują tam dwie pary pociągów, jedna bladym świtem, druga późnym popołudnie, czyli dla nikogo. Honoru połączeń dalekobieżnych broni Eurocity Wawel z Krakowa do Hamburga, jednak dni jego kursowania przez Żagań są policzone - gdy skończy się przebudowa E30, pojedzie pewnie przez Zgorzelec. Pozostałe kierunki są pasażersko martwe, a na niektórych nie jeżdżą też już pociągi towarowe. Tory peronowe (10, tyle co we Wrocławiu!) pełnią rolę torów odstawczych - stoją sobie na nich składy i pojedyncze wagony. Zabawny jest zwłaszcza samotny, biały żag... to znaczy, chciałem powiedzieć, wagon PKP IC, kursujący jako pociąg osobowy do Forstu. PR nie mają widać wagonów, które Niemcy wpuściliby do siebie. Na obrazkach wnętrze naszego SA, dezinformujący wyświetlacz nad wejściem do kabiny maszynisty, i przystanki, na których udało się pod słońce i przez popaćkaną szybę zrobić jakiekolwiek fotki: Miłkowice, Goliszów, Rokitki, Modła, Małomice i Żagań.

2009_05_01_13_10_34_legnica.jpg2009_05_01_13_10_40_legnica.jpg2009_05_01_13_25_48_milkowice.jpg2009_05_01_13_35_22_goliszow.jpg2009_05_01_13_44_24_rokitki.jpg2009_05_01_13_45_22_rokitki.jpg2009_05_01_13_54_06_modla.jpg2009_05_01_14_26_24_malomice.jpg2009_05_01_14_37_14_zagan.jpg2009_05_01_14_39_52_zagan.jpg

Po odjeździe z Żagania przejeżdżamy przez rozległą część towarową stacji, nad którą dominuje wielka, pochodząca z lat 80 ubiegłego wieku, nastawnia, pamiątka po ówczesnej modernizacji. A potem wjeżdżamy znowu w las, i tym razem dwutorową linią, jedziemy do Żar. Między tymi dwoma miastami nie ma żadnego przystanku - kilkanaście kilometrów jazdy przez las, po czym pociąg kończy bieg przy peronie drugim w Żarach. Stacji malowniczej, choć, niestety, mocno podniszczonej. Ale z klimatem - budynek, nastawnie, wiaty peronowe, wszystko jest, na szczęście, nietknięte przez bezgustowne, pekapowskie modernizacje, przy torach stoją strzeliste semafory kształtowe, stacja ma też bardzo fajne wyjście do miasta - tunelem pod torami - bo dworzec jest między dwiema grupami torów - zielonogórską i forściańską. Nasz SA bo bardzo krótkim postoju odjeżdża z powrotem do Legnicy, prawie kompletnie pusty. Przejście na peron pierwszy mroczne i obszprejowane, ale czyste i suche. Wewnątrz rozległego holu zapach i chłód jak w kościele, mnóstwo przestrzeni, mało ludzi. Latem jest tu przyjemnie chłodno, zimą pewnie obrzydliwie zimno i wilgotno. Ze ścian złazi farba, jedynym w miarę porządnie wyglądającym miejscem jest świeżo otwarty sklep muzyczny z boku holu. Są dwie kasy - jedna IC, druga PR, obie, mimo weekendowego popołudnia, czynne, w obu znudzone panie nikogo nie obsługują. Po wyjściu długim i ciemnym tunelem o ścianach z cegieł pokrytych glazurą oślepia przyjezdnych blask słońca. Niedaleko jest stare miasto, ładne i częściowo odrestaurowane, ale nie było wiele czasu na jego zwiedzanie - za niecałą godzinę miał odjechać pociąg do Jeleniej Góry. Na obrazkach - pociąg z Legnicy (i po chwili już do Legnicy) przy peronie drugim, stacja i wnętrze dworca, kolejarski SA105 do Niegosławic (jeden z tych dwóch nikomu niepotrzebnych pociągów, o których wyżej pisałem) i SA105 z Zielonej Góry do Jeleniej Góry, którym pojedziemy do Węglińca.

2009_05_01_14_54_38_zary.jpg2009_05_01_14_55_08_zary.jpg2009_05_01_14_57_56_zary.jpg2009_05_01_15_01_10_zary.jpg2009_05_01_15_02_18_zary.jpg2009_05_01_15_04_18_zary.jpg2009_05_01_15_06_44_zary.jpg2009_05_01_15_08_08_zary.jpg2009_05_01_15_09_18_zary.jpg2009_05_01_15_10_46_zary.jpg2009_05_01_15_12_46_zary.jpg2009_05_01_15_13_02_zary.jpg2009_05_01_15_13_20_zary.jpg2009_05_01_15_14_22_zary.jpg2009_05_01_15_32_20_zary.jpg2009_05_01_15_32_50_zary.jpg2009_05_01_15_33_58_zary.jpg2009_05_01_15_34_36_zary.jpg2009_05_01_15_38_22_zary.jpg2009_05_01_15_39_56_zary.jpg

Pociągi z Jeleniej do Zielonej Góry obsługują, podobnie jak te z Legnicy do Żar, wspólnymi siłami województwa dolnośląskie i lubuskie. Do Jeleniej Góry jedzie akurat lubuski SA105. To nietypowe, powinno jechać coś większego, standardowo są to SA133 i 134. Nową świecką tradycją naszej kolei jest jednak brak jakichkolwiek rezerw taborowych. Gdy więc się któryś SA zepsuje, to albo organizuje się zastępcza komunikację autobusową (tak było podczas mojej próby podróży tą trasą pod koniec 2007), albo ściąga się szynobus skądinąd, i tam robi się pasażerom niespodziankę w postaci KKA. Ten SA ściągnięty został z Międzyrzecza, o czym świadczą przyklejone wewnątrz rozkłady jazdy i plakat reklamujący imprezę "Szynoblues", która niedawno odbyła się w, OIDP, Sulęcinie. W pociągu sporo ludzi stłoczonych na małej przestrzeni - klimatyzacja nie jest tu tak wydolna, jak w dużym SA z Legnicy. Więc wszyscy się pławią w zaduchu. Ciekawe, jak wygląda komfort jazdy w dzień roboczy... Planowo mamy mieć mijankę z przeciwpociągiem do Zielonej Góry podczas minutowego postoju w Jankowej Żagańskiej. Jednak po dojechaniu tam drużyna informuje o opóźnieniu i zaprasza pasażerów na świeże powietrze, z czego ochoczo korzystają. Dzięki temu mam nieoczekiwaną szansę sfotografowania stacji w Jankowej. Dotychczas udało mi się jedynie, podczas lutowego przejazdu tędy, zrobić kilka słabych zdjęć przez szybę SA134. A stacja jest spora, i, podobnie jak wszystkie w okolicy, najlepsze lata ma już za sobą. Nie jeżdżą już żadne pociągi w kierunku Sanic, do Żagania z ominięciem prowadzi się jeszcze ruch towarowy, osobowe po krótkiej przerwie powróciły na linię do Żar. Wielki budynek dworca nie pełni już żadnych funkcji handlowych, niszczeje sobie w słoneczku, a na nadmiarowych i porośniętych zielskiem peronach jego mieszkańcy organizują sobie pikniki i suszą majtki na sznurkach. Po kilku minutach oczekiwania nadjeżdża dolnośląski SA134 z Jeleniej Góry, zwalnia nam szlak, i ruszamy dalej. Nie opisuję tutaj odcinka Żary - Węgliniec, bo zrobiłem to w relacji z podróży w przeciwną stronę, którą zamieściłem niedawno. Na obrazkach - mijanka w Jankowej i rozpalone wnętrze naszego SA.

2009_05_01_15_51_04_jankowa_zaganska.jpg2009_05_01_15_52_30_jankowa_zaganska.jpg2009_05_01_15_52_40_jankowa_zaganska.jpg2009_05_01_15_53_28_jankowa_zaganska.jpg2009_05_01_15_58_18_jankowa_zaganska.jpg

Do Węglińca docieramy z minimalnym opóźnieniem. To bez znaczenia dla dalszego planu wycieczki, powrót do Wrocławia zaplanowałem pośpiesznym z Drezna, który odjeżdża za dwie godziny. Można do niego wsiąść z Regio Karnetem, bo to jeden z kilku osobliwych pośpiesznych obsługiwanych przez PKP PR. Nawet pierwszą klasą można jechać! Będzie okazja obejrzeć i przetestować komfort jazdy spalinową jednostką Desiro kolei DB. A że czasu sporo, można też zwiedzić Węgliniec. Wiele razy już się tu przesiadałem, ale nigdy nie było okazji wyściubić nosa poza stację. A Węgliniec to mieścina ciekawa. Niczym osada górnicza na Alasce położony w środku lasu, z siatką ulic regularnie przecinających się pod kątem prostym i urywających na jednej linii przy granicy lasu. Geneza jego powstania też jest podobna do historii osad górniczych - był las, pociągnięto kolej, zbudowano dużą stację, i powstało osiedle przy stacji. Żeby kolejarze mieli gdzie mieszkać. Całe miasto można przejść w kilkanaście minut, jest malutkie, ciche, spokojne, ładne i czyste. Zabudowa to jednorodzinne domki z ogródkami, na furtkach wiszą fantazyjne ostrzeżenia przed złymi psami, nie ma żadnego centrum, czy rynku, nad niską zabudową góruje z jednej strony wieża kościoła, z drugiej - wyniosła i majestatyczna wieża wodna. Z dworca do miasta wychodzi się kładką nad torami, bo podwójny budynek dworcowy stoi miedzy torami - po północnej stronie zatrzymują się pociągi jadące na zachód, po południowej zmierzające na wschód. Stacja jest bardzo duża, głównie część towarowa, obsługująca ruch miedzy Polską a Niemcami, część pasażerska mocno nadgryziona zębem czasu, sporo za duża jak na obecne potrzeby. W jednym budynku mieści się wielka poczekalnie, z której tyko część jest dostępna dla pasażerów, resztę pustej przestrzeni oddzielono kratą. Uwagę wchodzących zwracają przedziwne drzwi donikąd pod sufitem, naprzeciwko wejścia. W drugim budynku, z charakterystycznymi wieżami, znajdują się kasy biletowe, i mnóstwo różnych kolejarskich kanciap. Po stacji, jak i po mieście, włóczy się sporo kotów. Bardzo sympatyczne miejsce - cicho, spokojnie, lasy, pociągi, koty - mógłbym tu zamieszkać, gdy zostanę emerytem. :) Węgliniec widziany okiem obiektywu poniżej.

2009_05_01_16_38_26_wegliniec.jpg2009_05_01_16_40_06_wegliniec.jpg2009_05_01_16_40_14_wegliniec.jpg2009_05_01_16_41_02_wegliniec.jpg2009_05_01_16_41_38_wegliniec.jpg2009_05_01_16_42_30_wegliniec.jpg2009_05_01_16_45_00_wegliniec.jpg2009_05_01_16_46_10_wegliniec.jpg2009_05_01_16_48_06_wegliniec.jpg2009_05_01_16_48_42_wegliniec.jpg2009_05_01_16_49_40_wegliniec.jpg2009_05_01_17_10_24_wegliniec.jpg2009_05_01_17_18_08_wegliniec.jpg2009_05_01_17_29_18_wegliniec.jpg2009_05_01_17_33_26_wegliniec.jpg2009_05_01_17_50_22_wegliniec.jpg2009_05_01_17_52_26_wegliniecjpg2009_05_01_17_54_14_wegliniec.jpg2009_05_01_17_56_36_wegliniec.jpg2009_05_01_18_11_14_wegliniec.jpg

Na ostatnim zdjęciu powyżej widać już obły kształt Desira wjeżdżającego do Węglińca. Co zwiastuje koniec wycieczki i koniec tej relacji. Pociąg z Drezna przyjechał pusty, prawie nikt do niego nie wsiadł, więc równie pusty odjechał. Weekend. Tego się spodziewałem. W środku chłodno, cicho, czysto. Klimatyzacja najlepsza ze wszystkich, których działanie przyszło mi tego dnia doświadczyć. Na wyświetlaczach wewnątrz pokazują się, oczywiście, nie tylko stacje docelowe, ale i pośrednie, w dodatku automat je po polsku i niemiecku zapowiada. Zapowiedzi słychać. Kosmos. Dasię. Wnętrze nie jest podzielone na przedziały - są tylko przezroczyste "przegródki". Jedyne na całej długości części pasażerskiej, przeszklone, drzwi oddzielają kącik (dosłownie, to zaledwie cztery pary foteli) pierwszej klasy od drugiej. Pierwsza klasa optycznie od drugiej nie różnie się niczym - takie same fotele, w identycznym kolorze. Siedzi się wygodnie, jest sporo miejsca na nogi. Różnica między "jedynką" a "dwójką" to chyba tylko spory stolik pod oknem w pierwszej klasie. W "części dla podróżnych z większym bagażem ręcznym" słusznych rozmiarów automat biletowy DB. Czynny. Jednostka przyspiesza ostro, hałas wewnątrz bardzo dobrze wytłumiono, jazda jest płynna i spokojna. Nawet na jeszcze niewyremontowanych odcinkach między Legnicą a Malczycami nie było słychać i czuć wielkich wstrząsów, skrzypień i hałasów. Po zapadnięciu zmierzchu zapala się łagodne, ciepłe, nie wywołujące bólu w oczach światło. W takich warunkach podróż do Wrocławia minęła szybko i przyjemnie. Szkoda tylko, że pośpieszny nie zatrzymuje się w Leśnicy. Poniżej Desiro na obrazkach.

2009_05_01_19_27_58_desiro.jpg2009_05_01_19_32_04_desiro.jpg2009_05_01_19_32_22_desiro.jpg2009_05_01_19_32_46_desiro.jpg009_05_01_19_33_00_desiro.jpg2009_05_01_19_33_16_desiro.jpg

Jak zwykle nieco krótszą wersję tego wpisu umieszczam na pl.misc.kolej. I jak zwykle zapraszam do obejrzenia pełnej fotorelacji na stronie galerii. Miłego odbioru.

Plain text

  • Znaczniki HTML niedozwolone.
  • Adresy internetowe są automatycznie zamieniane w odnośniki, które można kliknąć.
  • Znaki końca linii i akapitu dodawane są automatycznie.
CAPTCHA
Nie jestem robotem!